Palec w oko

Nikt przy zdrowych zmysłach nie posądzi mnie o brak empatii i zrozumienia dla ofiar domowej przemocy. W dniu, w którym po raz pierwszy zadzwonił telefon Ogólnopolskiego Pogotowia dla Ofiar Przemocy (1995), byłam tam. Brałam udział we wdrażaniu programu Niebieskich Kart w policji. Prowadziłam grupową i indywidualną terapię dla kobiet doświadczających przemocy we własnych rodzinach. Uczyłam się i uczyłam innych. Dlatego pozwolę sobie na wyrażenie odrębnej opinii w sprawie bydgoskiego radnego Piaseckiego, choć nie bez obawy, że spadnie na mnie zmasowana nienawiść za stawanie w jego obronie. Nie mam jednak ochoty milczeć płochliwie, gdy na moich oczach w biały dzień i z fanfarami rozgrywa się spektakl grozy. Na tę medialną golgotę Rafał Piasecki jest pędzony przez hordę wściekłą i żądną krwi. A wszyscy są bez winy, skoro tak chętnie rzucają weń kamieniami. Przecież jeszcze niedawno ściskali mu dłoń i klepali po plecach. Nie wiedzieli? Ależ wiedzieli, tylko jeszcze nie padła komenda „brać go!”.

Już go odarto z godności i wszystkich praw, już wystawiono na wścibski wzrok pospólstwa, teraz jest krzyżowany, opluwany i dźgany, chociaż jeszcze nie udowodniono mu winy. Ale przecież krzyżowanie niewinnych jest większą frajdą. I mamy w tym pewną wprawę, prawda?

Niech wam się nie wydaje, że właśnie porównuję radnego Piaseckiego do Jezusa. Ja porównuję jedynie techniki zaszczuwania i widzę rażące podobieństwo. Minęły dwa millenia, a my ciągle dzicy, krwi żądni.

Rafał Piasecki z wielkim prawdopodobieństwem znęcał się latami nad swoją żoną i powinien zostać za to ukarany. Ale pytam: Czy publiczna egzekucja przed ogłoszeniem wymiaru kary to właściwy sposób reagowania na przemoc? Ogólnopolski bieg nienawiści w intencji „żeby zdechł ten zwyrodnialec” (cytat z forum internetowego) jest dla mnie porażką wszystkich programów pomocowych. Właśnie tak, porażką sromotną, skoro bez publicznego linczu na sprawcy nie można (rzekomo) pomóc ofierze. Zresztą, kochane media, udostępniając i powielając nagrania wrzucone przez Karolinę Piasecką do sieci, odwróciliście kota ogonem. I kto teraz jest ofiarą, do cholery?

Mam nadzieję, że w odpowiednim czasie ten mężczyzna poniesie odpowiedzialność i dotkliwie odczuje, że kary z artykułu 207 Kodeksu karnego to nie tylko grożenie palcem: ty, ty, ty niegrzeczny, popraw się. Chciałabym, żeby w konfesjonale usłyszał, że Pan Bóg mu, owszem, wybaczy, bo nie takich łotrów już widywano na klęczkach, ale dopiero po przyjęciu na siebie winy, odbyciu pokuty i zadośćuczynieniu. Czyż nie takie są warunki otrzymania rozgrzeszenia?

Wracając do meritum, słyszę w mediach wezwanie „nagrywajcie kobiety!”. Zgadzam się z tym. Od dawna uczyłam swoje klientki używania dyktafonu, zaczynałyśmy od takich na kasety, pamiętacie je? Później, dużo później pojawiły się telefony z wbudowanym nagrywaniem; co za ulga, co za ułatwienie. Gromadzenie dowodów to żmudny proces, ryzykowny. Zawsze im powtarzałam: „niech cię ręka boska broni, żeby coś prowokować dla uzyskania nagrania albo dla lepszego efektu”. Nagrywanie to podstawa wydobywania się z opresji, zwłaszcza jeśli sprawa trafi na wokandę. Pomaga także skonfrontować sprawcę z tym, czemu gorliwie i z wiarą zaprzecza. Zdarzało się, że taka konfrontacja, taka interwencja wobec sprawcy stawała się przełomem w terapii. Długo by opowiadać o korzyściach z nagrywania. Ale upublicznianie nagrań to akt terroru: zemsta i atak. Nie wmawiajcie mi, że inaczej się nie da. Słucham z niedowierzaniem, jak osoby publiczne chwalą Karolinę Piasecką za odwagę. Nie mogę już znieść tych wywodów, że inaczej się u nas nie da, że to system swoim oporem wymusza takie desperackie zachowania i w ogóle brawo bis, pani Karolino. Do czego to podobne, żeby kibicować symbolicznemu zabójstwu – bo przecież człowiek ten doświadcza teraz cywilnej śmierci!

W odróżnieniu od wrażliwców „oj, nie dałem rady wysłuchać więcej niż pierwsze minuty”, ja wysłuchałam całości. Dla każdego – gdyby w miejsce rozhuśtanych emocji użył dla odmiany rozumu – powinno być oczywiste, że Rafał Piasecki potrzebuje nie tylko wymiaru kary, ale i fachowej pomocy. POMOCY. On pewnie jeszcze tego nie wie i nie rozumie, ale dziesiątki tysięcy takich jak on mężczyzn biorą udział w terapiach (na przykład program Duluth) w każdym cywilizowanym kraju.

ANNA NOWAKOWSKA

Zdziwój Nowy, 25 kwietnia 2017 r.